Przedstawiam wam wywiad z Justyną Zienkiewicz. Justyna jest współwłaścicielką CLUEGROUP – wrocławskiej agencji SEO . W wywiadzie dowiecie się jak wygląda jej praca, z jakimi problemami przyszło jej się zmagać na początku kariery i w trakcie jej trwania.
Na początku prosiłbym, abyś napisała nam nieco więcej o sobie.
Powiedz proszę czym obecnie się zajmujesz, na jakim stanowisku
pracujesz oraz w czym specjalizują się Twoje firmy?
Jestem współwłaścicielką CLUEGROUP – wrocławskiej agencji SEO. 80% pracy poświęcamy tu na SEO dla sklepów internetowych, dużych serwisów contentowych, ale też biznesów usługowych działających szeroko i lokalnie. 20% czasu to content marketing, który traktujemy jako świetne narzędzie do wsparcia działań SEO, ale też takie, które buduje relacje z klientem i pozycję eksperta w branży, może też świetnie konwertować.
Kiedy zaczęłaś aktywnie działać w SEO, na jakim stanowisku pracowałaś oraz jak długi masz staż pracy w tej dziedzinie?
W tym roku „stuknęło” mi 8 lat działania w SEO. Zaczynałam od SEO-copywritingu w jednej z wrocławskich agencji, tworząc treści o zróżnicowanej tematyce od ubezpieczeń (mój ulubiony wtedy temat), przez finanse, wystrój wnętrz itd. – wiadomo, klienci byli z branż od Sasa do lasa. Przyszedł moment, kiedy zespół copywriterów się powiększał i potrzebny był ktoś, kto zacząłby ich „ogarniać”. Wtedy charakter mojej pracy dość mocno się zmienił – zaczęłam więcej planować, rozdzielać, weryfikować, a zdecydowanie mniej pisać. Rozpoczęły się pierwsze poważniejsze kontakty z klientami – zarówno korporacyjnymi, jak i małymi firmami. W międzyczasie, po godzinach dorabiałam jako copywriterka i rozpoczęło się tworzenie z moją wspólniczką CLUEGROUP. Przyszedł w końcu taki moment, że etat zamieniłam na pracę w domu i koncentrację wyłącznie na projektach CLUEGROUP, stopniowo odchodząc od pisania, na które zwyczajnie brakowało mi czasu, a idąc w planowanie, analizowanie i zarządzanie procesem SEO. Po 2 latach takiej pracy, zdecydowałyśmy z Magdą, że wynajmujemy biuro, zatrudniamy ludzi na stałe, bo lepiej nam się współpracuje tak, niż zdalnie i tak też się stało. Nie sądziłam, że zatęsknię za staniem w korkach, przemieszczaniem się z punktu A do punktu B i wynoszeniem śmieci z biura. Ta zmiana pozwoliła mi na postawienie wyraźnej granicy między pracą a odpoczynkiem, co podczas pracy w domu było dość dużym wyzwaniem.
Skąd pomysł na to, aby to właśnie w tym kierunku i w tej branży rozwijać swoją karierę zawodową?
Zawsze kręciły mnie kwestie związane z szeroko pojętym IT i chciałam działać w tej branży, ale nie mogłam sprecyzować, w którym kierunku pójść. Kierunek został wskazany, kiedy zaczęłam pracę jako SEO copywriter. Żeby lepiej zrozumieć mechanizmy, którymi rządzi się Google, zaczęłam zgłębiać temat, tworząc przy tym coraz lepsze teksty pod SEO. Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że SEO jest monotonne i powtarzalne, ale nie zgodzę się z tym – tutaj trzeba cały czas kombinować, aby być w SERP-ach przed konkurencją, no i cały czas być na bieżąco z nowinkami, zmianami algorytmów.
Jak wygląda Twoja praca podczas pierwszego roku Twojej kariery, a jak wygląda obecnie? Co w tym czasie zmieniło się najbardziej w sferze prywatnej i zawodowej? Z jakimi problemami zawodowymi i prywatnymi przyszło Ci się wtedy zmierzyć i jak oceniasz to przez pryzmat czasu?
Zaczynałam od tworzenia tekstów pod SEO na skrajnie różne tematy – od wyposażenia wnętrz, przez ubezpieczenia, aż po dość szczegółową finansówkę. Dużo się wtedy uczyłam, robiąc research, czasem była to wiedza nie do końca przydatna w codziennym życiu (np. ile kosztuje hodowla alpak i kiedy ten biznes zaczyna się zwracać), aż po kwestie związane z prowadzeniem firmy, co przydaje mi się do dziś. Dzisiaj mój dzień w pracy wygląda zupełnie inaczej, niż gdy zaczynałam. Mam więcej pracy „operacyjnej” i takiej, której efektów nie widać od razu – odpisuję na maile, dzwonię, oddzwaniam, spotykam się z obecnymi klientami i potencjalnymi, buduję i podtrzymuję relacje. Staram się, żeby takie kontakty były na maxa ocieplone, bo wtedy tworzą się fajne współprace.
Czy myślałaś kiedyś o zmianie branży z SEO na inną? Jeśli tak, to co spowodowało takie wątpliwości, jak sobie z tym poradziłaś i dlaczego zostałaś przy SEO?
Może ta hodowla alpak, skoro mam jakąś wiedzę na ten temat. 😉 A tak całkiem serio, to nie myślałam o tym jakoś szczególnie długo – przechodziło mi przez myśl raczej rozwijanie się w innych gałęziach marketingu, aby te wspomagały SEO. Ciągle jednak brakuje odpowiedniej ilości czasu, żeby wsiąknąć w coś zupełnie nowego, np. programowanie.
Co najbardziej cieszy się w Twojej pracy, a co przyprawia Cię o ból głowy?
Kiedy mamy w firmie dzień „dzisiaj wszyscy na zielono”. 😉 Uwielbiam współpracować z klientami, którym się chce – wprowadzać zmiany, słuchać naszych wskazówek, działać w zakresie polepszania ruchu również z innych źródeł. I ten moment, gdy pojawiają się fajne wzrosty ruchu i sprzedaży. Nie lubię robić comiesięcznych raportów i wystawiać faktur – podzieliłyśmy ten „ból” z naszą wspólniczką po połowie – doskonale wiemy, że i jedno, i drugie trzeba zrobić, bo klient musi dokładnie wiedzieć, jakie działania zostały wykonane, więc na początku każdego miesiąca, zakładam słuchawki na uszy, wyłączam się i robię swoje.
Czy w całej swojej karierze praktykowałaś pracę zdalną? Co sądzisz o tej formie pracy? Jeśli możesz wskaż jej największą wadę i zaletę według Ciebie.
Pracowałam zdalnie przez dwa lata. Na początku dawało mi to wolność. Mogłam pracować z każdego miejsca – z łóżka, kanapy, siedząc przy biurku. Jadłam śniadanie i przeglądałam maile, miałam poczucie, że nigdzie mi się nie spieszy rano i pracować mogę kiedy chcę, również wieczorami. Po pewnym czasie wpadłam jednak w wir pracy od 7 do 22 z pozornymi przerwami na odpoczynek. Przerwy w pracy w domu się wydłużały, bo a to kurier przyszedł, a to pies domagał się drugiego spaceru, a to pralka skończyła swoją pracę. W konsekwencji tego byłam bardzo zmęczona, a praca nie przynosiła satysfakcjonujących efektów, bo wydłużała się w nieskończoność, aż przeszła na weekendy. Wolność, którą czułam na początku gdzieś się zgubiła. Wtedy zaczęłam szukać innych miejsc, gdzie mogłabym pracować – przestrzenie coworkingowe we Wrocławiu, kawiarnie. To trochę polepszyło sytuację, ale nadal miałam poczucie, że mój work-life ballance został mocno zaburzony. Na szczęście (dla mnie), przyszedł moment, że z moją wspólniczką wynajęłyśmy biuro i tak, jak wspominałam wcześniej – zaczęłam cieszyć się z tego, że rano muszą postać w korkach, przemieścić się z punktu A do punktu B. W biurze zrobiłam swoje i o 16-17 zamykałam pocztę firmową i miałam wolne. Największa zaleta pracy zdalnej, a jednocześnie największa wada? Wolność – trzeba tylko ją odpowiednio zdefiniować i znaleźć czas na…czas wolny.
Jaką formę dnia pracy preferujesz? Czy jest to raczej 8 godzinny dzień pracy czy w zwyczaju masz nieco bardziej elastyczne podejście do godzin pracy?
Nie wierzę w 8-godzinny, wydajny czas pracy. Nie da się efektywnie pracować przez tyle godzin. Bardziej skłaniam się ku 6-godzinnemu trybowi z przerwą i ewentualnym „doładowaniem” czasu pracy później. Oczywiście są momenty, kiedy trzeba mocno przysiąść i pracować dłużej, niż 8 godzin, ale na szczęście nie zdarzają się zbyt często. Myślę, że można pracować i po 4 godziny dziennie – to wszystko jest kwestią określenia priorytetów i organizacji pracy. David Allen w swojej książce „Getting Things Done” opisuje zasadę „2 minut” – jeśli jakieś zadanie zajmie Ci nie więcej, niż 2 minuty, zrób je od razu, bo inaczej myślenie o nich zajmie Ci o wiele więcej czasu. Staram się ją stosować – to naprawdę odciąża głowę i pozwala skoncentrować się na innych zadaniach. W mniej niż 2 minuty mogę odpisać na niektóre maile, zamówić wodę do pracy, wystawić fakturę i potem nie muszę już o tym pamiętać.
Jak radzisz sobie z dużą ilością pracy, zadań oraz prowadzeniem firmy? Co poradzisz osobom startującym w SEO lub zaczynającym prowadzić własną działalność?
Delegowanie zadań. Bałam się kiedyś tego mocno, bo wychodziłam z założenia, że sama zrobię to wszystko lepiej. Przez to byłam przytłoczona zadaniami, które mógł wykonać ktoś inny. Teraz wiem, że więcej czasu muszę czasem przeznaczyć na wytłumaczenie, jak ktoś ma „coś” zrobić, niż gdybym miała to „coś” wykonać sama, ale tłumaczę raz i przy powtarzalnym zadaniu mam je z głowy. Polecam spisywanie sobie zadań – forma dowolna. Swoje często wpisuję w kalendarz analogowy i to mi wystarcza, w zespole to się nie sprawdzi – korzystamy z Asany, ale programów do organizacji zadań jest masa – każdy coś znajdzie. Osobom rozpoczynającym pracę w SEO czy też zaczynającym z DG polecam planowanie z wyprzedzeniem, np. tygodniowym. To mogą być luźne hasła, „co”, „kiedy”, rozbudowywane w razie potrzeby.
Co sądzisz o nadgodzinach i jakie masz do nich podejście? Czy zdarza Ci się obecnie pracować więcej niż 40 godzin tygodniowo? Czy zdarzało Ci się to na początku Twojej kariery?
Podobno właściciel firmy pracuje więcej, niż 40 godzin tygodniowo, bo cały czas myśli o firmie. Jeśli myślenie podczas jazdy samochodem, czy obiadu o tym, co można zrobić lepiej, na co zwrócić uwagę w pracy, jak rozmawiać z klientem, można nazwać pracą, to tak – są takie tygodnie, kiedy pracuję więcej, niż 40 godzin. Zapisuję wtedy to, co mi wpadnie do głowy albo nagrywam na dyktafon – wdrażam lub koncentruję się na tym, jak jestem w biurze. Oczywiście, zdarzają się takie sytuacje, że mam turbo dobry pomysł, który wpada ot tak – wtedy nie czekam, tylko rozpisuję go bardziej szczegółowo na jakimś skrawku kartki. W czasach, kiedy robienie kursów online nie było modne, stworzyłam kurs SEO dla blogerów. Długo przed powstaniem zastanawiałam się, jakby miał wyglądać, co zawierać i długie godziny myślenia o tym, nie przynosiły nic. Cały plan rozpisałam w 20 minut na 2 kartkach A4, kiedy wróciłam do domu po ekstrakcji dwóch ósemek. 😉
Co sprawiało Ci największe problemy podczas początków Twojej pracy w branży SEO?
Wydawało mi się, że wciąż wiem za mało, że nie rozumiem podstawowych pojęć, nie ogarniam, co tam piszą na PiO, nie nadążałam. Usystematyzowałam jednak podstawy i zaczęłam rozumieć więcej.
Jaki jest największy problem, z którym musisz mierzyć się na obecnym etapie kariery zawodowej?
Przykro o tym mówić, ale firmy SEO, które nie dają jakości. Powtarzam to też potencjalnym i nowym klientom, że oprócz tego, że muszę ich przekonać, że inwestycja w SEO to dobry pomysł, to jeszcze dać im pewność, że nie jesteśmy firmą, która ich oszuka. Widzę czasem strzępki raportów innych firm SEO i zastanawiam się czy to już czas na płacz, rwanie włosów z głowy, czy może na rzucanie mięsem – te „dokumenty” nie zawierają nic, żadnych konkretów. Jak klient ma zaufać nam, skoro wcześniej mydlono mu oczy? Zdobycie zaufania klienta, który został wcześniej, nie boję się użyć tego słowa, oszukany, jest strasznie trudne. On ma wiedzę i pewność, że mu to potrzebne, ja też to wiem, no ale… „chciałbym, ale się boję”.
Czy mając wiedzę i doświadczenie, które posiadasz w chwili obecnej – ponownie zdecydowałbyś się na pracę w branży SEO czy jednak byłoby to coś innego?
Tak, zostałabym w SEO, lubię to i kiedy znajdę trochę czasu to wracam do pisania, czyli moich „początków”. To urozmaica mi pracę, ale pozwala też lepiej zrozumieć copywriterów i to, że robią dobrą robotę, zwłaszcza, gdy kilkukrotnie pisali już o wyposażeniu biura czy naczyniach do finger foodu. 😉
Jakie masz hobby, co robisz w wolnym czasie (o ile go posiadasz) :)?
Lubię góry, ale ostatnio brakuje mi na nie czasu – czasem gdzieś wyskoczę, gdy zjeżdżam do rodzinnej miejscowości. W tym sezonie wkręciłam się w motocykle i mam na swoim koncie trochę kilometrów na własnym jednośladzie – fajne uczucie. Lubię odkrywać nowe miejsca te znane i mniej znane – zastanawiam się czy w przyszłym roku nie zmienić lokalizacji na miesiąc czy dwa i uciec w cieplejsze miejsce – trochę pracować, ale przede wszystkim właśnie odkrywać.
Dobra rada na sam koniec – jak według Ciebie efektywnie podnosić swoje kwalifikacje w SEO?
Czytać i testować. Czytać blogi polskie i zagraniczne, analizować case’y. Testować i przyglądać się wynikom, wyciągać trafne wnioski, ale nie brać wszystkiego za pewnik. W SEO często można spotkać się z odpowiedzią „to zależy” i uwielbiam ją. To znaczy, że trzeba ciągle drążyć, sprawdzać, co tam u konkurencji albo co Google znowu wymyślił i czy aby nie jest hipokrytą i sam do swoich wytycznych się nie stosuje, czego przecież mogliśmy nie raz doświadczyć. Są jeszcze konferencje, ale to raczej element, podczas którego można poklepać się po ramieniu i dopiero podczas imprezy integracyjnej dowiedzieć się czegoś nowego, wymienić doświadczeniami.
Wywiadu udzieliła
Justyna Zienkiewicz – współwłaścicielka CLUEGROUP
- Kontynuuj działania z funkcją Ostatnia Aktywność! - April 4, 2023
- Budowa wizerunku eksperta z wykorzystaniem zasad SEO - March 13, 2023
- Linkowanie wewnętrzne – jak robić to mądrze? - March 9, 2023